Centrum wiedzy

Archiwum wiedzy i rozumienia

Pamięć bywa dobra i kiepska. Dzięki niej odtwarzamy wspomnienia z dzieciństwa, kolor apaszki ukochanej na pierwszej randce, wzory matema-tyczne i twarze znajomych. Jej sprawności zawdzięczamy sukcesy zawodowe oraz dobre kontakty z innymi ludźmi. O to, czym jest pamięć i jak rozwikłać jej tajemnice zapytałam dr. n. med. specjalistę psychiatrę Michała Skalskiego (przychodnia „Medycyny Snu” – Warszawa, ul. Śniadeckich 17).

Myśl staje się ciałem

- Pamięć – mówi dr Skalski – to właściwość układu nerwowego polegająca na zdolności rejestrowania teraźniejszości i przywoływania przeszłości, to umiejętność przyswajania pewnych informacji oraz odtwarzania ich. Najkrótsza, zwana sensoryczną, jest zupełnie nieświadoma, odbierana przez receptory słuchowe, wzrokowe, dotykowe. Dotykamy np. liści, ręki, płatka róży i natychmiast cofamy dłoń, to i tak na opuszkach palców przez moment pozostaje ślad tego dotknięcia.

W pamięci krótkotrwałej występuje element nieświadomości i świadomego zapamiętywania, przyswajania potocznych informacji, zwykle na 40–50 sekund. Najczęściej przywoływanym przykładem jest tu wykręcenie numeru telefonu. Gdy chcemy do kogoś zadzwonić, odczytujemy z kartki, kalendarzyka, wizytówki siedem cyfr, odkładamy notatnik i wykręcamy numer. Jeśli np. jest zajęty, po kilku minutach próbujemy ponownie. Znowu musimy cyfry odczytać, gdyż już uleciały nam z głowy. Ten rodzaj pamięci wymaga aktywności mózgu, czyli centrum dowodzenia układu nerwowego. Nazywamy ją pamięcią elektryczną, w której mówiąc obrazowo impulsy krążą w wybranych sieciach neuronów (komórek nerwowych). Przez czas wędrówki impulsu w mózgu pamiętamy numer telefonu, domu, tytuł książki na witrynie księgarskiej czy inną krótką informację, która szybko zostaje wymazana.

Wszystko, co pamiętamy dłużej, rejestruje pamięć długotrwała. W niej kodujemy, przechowujemy i odtwarzamy ważne informacje, przeniesione do tzw. magazynów pamięci. Można ją nazwać archiwum naszej wiedzy i rozumienia świata. Jest ona niezwykle skomplikowanym procesem związanym z syntezą białek (pamięć „białkowa”). Abyśmy coś zapamiętali na długo, krążący impuls elektryczny musi przybrać postać materialną, stać się wartością białkową. Można powiedzieć, że: myśl staje się ciałem.

Najważniejsze są emocje

- Proces zapamiętywania, czyli utrwalania pamięci, przenoszenia jej z krótkotrwałej do długotrwałej w dużym stopniu odbywa się we śnie – wyjaśnia dr Skalski. – To, że ssaki (w tym człowiek) stojące na najwyższej drabinie rozwoju, wykorzystują sen do zapamiętywania, bardzo usprawniło ich zdolność przyswajania nowych informacji. Wielu badaczy tych zagadnień sądzi, że dzięki tej zdobyczy cywilizacyjnej mogły zawładnąć światem, opanować wody, lądy, ciepłe i zimne krainy.

Mechanizm ten u zwierząt – na przykładzie lisa – wygląda następująco: chodzi on, poluje, zdobywa nowy pokarm (bo stary uciekł lub zamarzł), następnie idzie spać. W fazie snu REM (charakteryzuje się szybkimi ruchami gałek ocznych, przeżywaniem w niej marzeń sennych), kiedy ciało śpi, a mózg jest aktywny, informacje z lisiego dnia cały czas są powtarzane. Ten proces działa jak długotrwały trening pamięciowy. Rano zwierzę wstaje i dokładnie wie, jak zdobyć nowy pokarm, wodę, ominąć zagrożenie.

Jak to wygląda u człowieka? Cały czas trwają badania, gdyż sprawa jest bardziej skomplikowana. Zwierzę uczy się przez doświadczenie bezpośrednie. Nie da się szczurowi pokazać rysunku labiryntu i wytłumaczyć mu, jak ma się w nim poruszać. U człowieka większe znaczenie, niż zdobyte praktyką wykonywanie pewnych czynności, ma pamięć słów. Jeszcze niemowlak musi dotknąć, wziąć do ust, ugryźć, ale już przedszkolak uczy się wirtualnie (teoretycznie). Nie musi pomacać przedmiotu, powąchać, aby zapamiętać. Wiele rzeczy można mu wytłumaczyć. Słowa, język, w znacznym stopniu wpłynęły na funkcjonowanie ludzi. Ma to też związek z marzeniami sennymi. Śnią nam się nie tylko rzeczy, które poznaliśmy fizycznie, ale również te, o których czytaliśmy, ktoś nam opowiadał, wyobrażaliśmy je sobie. Zwierzak zapamiętuje sytuacje ważne dla niego z punktu przetrwania. Nie można go nauczyć umiejętności niezgodnych z jego naturą. Dlatego królik nigdy nie będzie gonił za myszą lub kulką, co jest elementem egzystencji kota. Po prostu zachowania drapieżnika są mu obce. Człowiek uczy się nie tylko rzeczy praktycznych, u niego ważne są emocje. Zapamiętuje to, co ma wyraźny wydźwięk uczuciowy. Nie musi się sparzyć, wpaść do wilczego dołu, włożyć ręki do pułapki. Można mu powiedzieć: „nie przechodź na czerwonym świetle, bo może cię przejechać samochód”. W tym momencie pojawia się emocja. Czerwone światło kojarzy się nam z lękiem i zapamiętujemy, aby nie przebiegać jezdni, zanim nie zgaśnie. Emocje to u człowieka podstawowy element odpowiedzialny za zapamiętywanie. Często sami nadajemy im rangę. Stąd różni ludzie mogą lepiej lub gorzej zachować w pamięci to samo wydarzenie, obejrzany film, przeczytaną książkę.

Podobnie jest z marzeniami sennymi. Zapamiętujemy w fazie REM (utrwala pamięć) to, co miało wyraźny wydźwięk emocjonalny. Niektórzy naukowcy sądzą, że marzenia senne to nic innego jak uboczny produkt zapamiętywania. Jeśli proces ten polega na tworzeniu „paczek” i upychaniu ich w magazynach pamięci, to normalną rzeczą przy porządkowaniu tych składów jest wyrzucanie zbędnych przedmiotów. Właśnie to usuwanie z ludzkiego mózgu niepotrzebnych informacji w pewnym stopniu odpowiada za treść marzenia sennego. Śni nam się to, co chcemy z pamięci wyrzucić. Zwykle ma to związek z aktualnym procesem myślowym. U człowieka zaabsorbowanego jakimś problemem, sen będzie go przetwarzał. Czasami marzenia senne wracają wielokrotnie, np. ludzie, którzy przeżyli koszmar wojny, obozu koncentracyjnego, powodzi, ciągle śnią strach z nimi związany. Wydarzenia te były dla nich tak ważne emocjonalnie, że cały czas istnieją. Nie wiemy do końca, dlaczego mózg ciągle je nocą odtwarza. Wydaje się, że przypomina o zagrożeniu.

Zapominanie świata

- Gdy mówimy o kłopotach z pamięcią – tłumaczy dr Skalski – zwykle myślimy o problemach z odtwarzaniem tego, co zostało w niej poupychane. Nasilają się one z wiekiem, co ma związek z procesem starzenia organizmu. Uszkadza go samo życie. Ten paradoks można porównać z działaniem tlenu. Pozwala oddychać, żyć i jednocześnie jego agresywne cząsteczki (wolne rodniki) trują oraz zabierają zdrowie. Proces starzenia mózgu związany jest z zanikaniem neuronów, których na szczęście mamy duży zapas (nie jest jednak nieograniczony). Ulegają one też uszkodzeniu w zaburzeniach amnestycznych. Najczęstszymi z nich są dwie dolegliwości:

  • zespół Korsakowa – związany ze zmianami w mózgu u pacjentów nadużywających alkoholu. Objawia się on lukami w pamięci. Pacjent opowiada np. o zdarzeniu, które miało miejsce w przeszłości i podczas przekazu w głowie pojawia się pustka, nie wie, co było dalej. Po tej luce przypomina sobie dalszy przebieg i za chwilę następna „czarna dziura”. Aby historyjka była spójna, luki pamięci wypełnia zmyśleniami;
  • choroba Alzheimera (obejmuje ponad 50% wszystkich demencji czy otępień) – zaczyna się od zaburzeń pamięci. Początkowo człowiek zapomina potoczne informacje. Nie wie, do czego służy widelec, grzebień czy parasol. Kładzie więc różne przedmioty w bezsensownych miejscach (np. pierścionek w dzbanku od kompotu, klucze w lodówce, dowód osobisty w koszu na śmiecie), nie pamiętając, co z nimi zrobił. Potem traci orientację w czasie i przestrzeni. Nie wie, gdzie mieszka, ile ma lat i jak się nazywa. Nie poznaje bliskich, nie pamięta świata.

Medycyna zna też wiele przedziwnych przypadków. Miałem kiedyś pacjenta, u którego sen zamiast pamięć utrwalać, to ją czyścił. Chory każdego ranka budził się jak nowonarodzony. Generalnie, jako lekarz zajmuję się pacjentami, u których rozpoznaję chorobę. Jeśli będzie nią zespół Korsakowa przepisuję intensywne dawki witamin działających na układ nerwowy, głównie z grupy B. Przy Alzheimerze, chory otrzymuje leki aktywujące neurony. Spowalniają one proces degradacji i pacjent dłużej może być sprawny intelektualnie. Przy pogorszeniu pamięci związanej z wiekiem, zmęczeniem psychicznym lub fizycznym, złym nastrojem, może warto sięgnąć po preparaty (bez recepty), zawierające pożywienie dla szarych komórek mózgu. Gdy brakuje mu paliwa, nasze intelektualne możliwości maleją. Jedną z takich substancji jest lecytyna (białko soi). Uzupełnianie jej w organizmie ma związek z koncepcją pamięci „białkowej”. Ponieważ w powstanie pamięci długotrwałej są zaprzęgnięte procesy związane z syntezą, czyli łączeniem różnych elementów w całość, prostych w bardziej złożone połączenia neuronowe – to dostarczenie substratu do tej syntezy (lecytyny) poprawia pracę mózgu. Wiele prac naukowych udowodniło, że odwrotnie – zahamowanie procesu syntezy blokuje pamięć długotrwałą, np. podanie leku onkologicznego, który opóźnia namnażanie się komórek, bardzo osłabia proces zapamiętywania. Inną substancją, która poprawia funkcje poznawcze, a więc i pamięć, jest miłorząb japoński, choć mechanizmy jego działania nie są do końca jasne. Pierwiastkiem bardzo ważnym w pracy centralnego systemu nerwowego jest magnez (podobnie jak sód, potas, wapń), a więc u osób, które mają go za mało, suplementacja poprawia pamięć.

Trening czyni mistrza

Już starożytni Grecy twierdzili, że powtórka jest matką nauki, a częste powtarzanie ułatwia zapamiętywanie. I choć zdolność ta jest cechą indywidualną w dużym stopniu dziedziczoną po przodkach, systematyczny trening może czynić cuda. Osoba, która nie ćwiczy pamięci, z ośmiu cyfr liczby 26479853 zapamięta cztery, a trenująca mózg, na krótko wszystkie osiem. Na pewno muzyka usprawnia pamięć. – Jako dziecko uczyłem się gry na forte-pianie – mówi dr Skalski. – Ta umiejętność zapamiętywania nut, zgrywania dźwięków i odtwarzania melodyki, ułatwiła mi naukę anatomii. Może dlatego rekordzistom zapamiętywania, których Księga Guinessa odnotowała w XX wieku ośmiuset – zawsze towarzyszyły mniejsze lub większe zdolności muzyczne. Jednym z tych geniuszy arcypamięci był Eliasz Ben Saul, długowieczny (zmarł mając 97 lat) rabin z Wilna. Zapamiętał on po jednorazowej lekturze ponad dwa tysiące tomów z dziedziny filozofii, religii, historii. Fenomenem dobrej pamięci był też francuski polityk Leon Gambetta. Znał na pamięć i potrafił recytować wszystkie wiersze, powieści i dramaty (zaczynając od dowolnego miejsca) swego ulubionego pisarza Wiktora Hugo. Amerykanin Zerah MacColburn jako dziecko, kiedy jeszcze nie potrafił czytać i pisać, podczas kilku sekund mnożył bezbłędnie w pamięci nawet sześciocyfrowe liczby. Pytany, jak to robi, odpowiadał, że wyniki pojawiają się w jego głowie. W miarę, jak zdobywał wiedzę, ten osobliwy talent „człowieka komputera” zaczął zanikać.

POKAŻ