Centrum wiedzy

Zdjęcie w artykule

Jak żyjesz tak śnisz

Zważywszy na niezwykłość zjawisk, którymi zaskakują nas sen i związane z nim marzenia, nie można się dziwić trudnościom, jakie od wieków napotykały pokolenia mędrców, myślicieli i ludzi nauki, próbujących rozwikłać ich zagadkę.

Teorii oraz hipotez było i jest bardzo dużo, a niektóre wydają się żywcem wyjęte z nocnych fantasmagorii czy halucynacji. Na ile łamigłówka marzeń sennych jest wciąż problemem dla współczesnej medycyny? – zapytałam dr. n. med. specjalistę psychiatrę Michała Skalskiego z Medycyny Snu w Warszawie, ul. śniadeckich 17.

W krainie marzeń sennych

Ludzkość od zarania dziejów fascynowała się marzeniami sennymi – mówi dr Skalski – na co mamy wiele przykładów w Piśmie Świętym, przekazach starożytnych, literaturze pięknej i naukowej. Generalnie sen jest stanem spontanicznej utraty świadomości. Marzenia senne wydawały się więc furtką, która pozwalała mieć wgląd w to, co się z nami dzieje, gdy jesteśmy nieprzytomni. Stąd starano się je interpretować, dostrzegać w nich prorocze przesłania w zależności od ich symboliki podejmować ważne decyzje, prowadzić wojny lub leczyć. W starożytnych świątyniach Asklepiosa, kapłani na podstawie marzeń sennych, złożonego niemocą pacjenta stawiali diagnozę dotyczącą jego zdrowia. Uważali, że sen jest podpowiedzią tego, co dzieje się w organizmie.

Z biegiem lat nauka odhumanizowała to senne królestwo. Poczłonkowała sen, ponazywała jego fazy, a dla wielu badaczy marzenie senne stało się tylko produktem ubocznym, stertą mentalnego śmiecia, który co noc wyrzuca przeładowany wrażeniami oraz informacjami umysł. Od kiedy odkryto zjawisko snu REM (ang. rapid eye movement – szybkie ruchy gałek ocznych), rozpoczęła się era postępu nauki w tej dziedzinie. Dziś wiemy – wyjaśnia dr Skalski – że sen ma dwie odrębne fazy. Poszczególne jego stadia powtarzają się cyklicznie, 4–6 razy w ciągu nocy. Każdy z owych cykli trwa od półtorej do dwóch godzin, a marzenia senne zajmują w nim około 15–20 minut. W tzw. fazie NO REM, snu głębokiego, następuje spadek aktywności mózgu, pracuje on coraz wolniej i trudno mu podjąć jakąkolwiek działalność. W tym głębokim śnie pojawia się około 10% marzeń sennych, które są powolne, leniwe i nigdy ich nie pamiętamy. Blisko 90% marzeń sennych (żywych, aktywnych, dynamicznych) powstaje w fazie REM, kiedy to mózg zaczyna aktywnie pracować. Pojawiają się wtedy (poza naszą wolą) sceny i obrazy charakteryzujące się często brakiem logicznego powiązania. Podczas tej nocnej „niepoczytalności” dostrzegamy coś, czego nie ma, wierzymy w rzeczy, które nie są prawdziwe, tracimy poczucie miejsca i czasu. Zachodzące zjawiska są często sprzeczne z prawami natury (gadające zwierzęta czy rośliny, latający bez mechanicznej aparatury ludzie). Nie podlegają one żadnej racjonalnej kontroli czy cenzurze. Bez wywoływania duchów możemy rozmawiać ze zmarłą osobą, czy kochać się z dziewczyną, do której na jawie nie śmiemy się zbliżyć. Czasami sen paradoksalny spełnia ukryte marzenia, dając przeżycie czegoś, czego nigdy nie mieliśmy odwagi doświadczyć, a kiedy indziej wieje grozą. Marzenia są pełne emocji, gdyż w tym czasie aktywność mózgu jest inna niż wtedy, kiedy nie śnimy.

Elektryczny przepływ impulsów w mózgu odbywa się przez neurony. Na końcu każdego z nich znajduje się synapsa. Dojście do niej impulsu elektrycznego powoduje wydzielanie substancji chemicznych, tzw. neuroprzekaźników (serotoniny, dopaminy, adrenaliny, neoadrenaliny). W mózgu czuwającym ich aktywność jest wysoka, a niedobory czy zaburzenia któregokolwiek neurotransmitera skutkują chorobami psychicznymi (np. serotoniny – depresją, układu dopamicznego – schizofrenią). W fazie snu REM równowaga tych związków zostaje zaburzona, a mózg jest aktywny głównie dzięki acetylocholinie, pobudzającej podkorowe ośrodki emocjonalne. Stąd marzenia senne są pełne ekscytacji, napięcia, podniecenia i uczuć.

Marzenia z faz snu paradoksalnego możemy zapamiętać, uświadomić sobie, jeśli się wtedy obudzimy. Nie jest to jeszcze warunek wystarczający. Trzeba je przenieść szybko z magazynów sennych do świadomych. Bowiem nasza świadomość, że jesteśmy, myślimy, chodzimy – wymaga aktywacji innych części mózgu, niż te, które są potrzebne w marzeniach sennych. Możemy je zapamiętać, powtarzając w myślach (przepowiemy), nagramy, zapiszemy. Jeśli tylko szybko zerwiemy się z łóżka i zaczniemy zwykłą aktywność (łazienka, ubranie itd.), to po kwadransie treść snu uleci.

Marzenia senne mają wszyscy ludzie (oprócz wyjątkowych przypadków chorobowych, które pozbawiają fazy REM). Ci, którzy mówią, że nic im się nie śni, nie mają, po prostu, umiejętności zapamiętywania nocnych fantasmagorii. Nie budzą się spontanicznie (w fazie REM), tylko np. na odgłos budzika. Większość z nas ma sny czarno-białe. Myślę, że z barwą we śnie jest podobnie jak z estetyką. Są ludzie, którzy patrzą na wspaniałe obrazy i widzą tylko nieciekawe kreski (zwłaszcza, jeśli jest to nowoczesne malarstwo). Inni na tym samym płótnie dostrzegają głębię i piękno. Ludzie obdarzeni ogromną wyobraźnią potrafią więcej odbierać także w swoich snach. Oni widzą kolory.

Sens w bezsensie

Istnieje wiele koncepcji neurobiologicznych, które dowodzą, że marzenia senne są odbiciem naszych codziennych doświadczeń. Nazywam je pospolitymi – mówi dr Skalski – gdyż stanowią dalszy ciąg lub uzupełnienie rzeczywistości. Bardziej lub mniej zniekształcone, przyśni nam się to, o czym intensywnie marzymy, myślimy, na co czekamy z radością lub troską, czego się boimy.

Tezę tę potwierdzają prace naukowców z Izraela, dotyczące bombardowań ich kraju w czasie wojny izraelsko-palestyńskiej. Przebadano wtedy wiele osób i okazało się, że z dwu-trzydniowym poślizgiem (przetrawienie wydarzeń zajęło mózgowi tyle czasu) prawie każdy śnił o rakietowym ataku. To samo dotyczyło masek, które obywatele dostali jako ochronę przed uderzeniem chemicznym. Większość z nich męczyła się we śnie, nie mogąc maski założyć. Śnili, że zostawili ją w domu lub przeżywali szturm, który się nie zdarzył.

Pospolite marzenia senne stanową 90% wszystkich innych – tłumaczy dr Skalski. Ponieważ są odbiciem naszego życia (świadomego lub podświadomego), jeśli jest ono trudne – bywają pełne grozy, napięć, lęków, koszmarów. Gdy życie mamy udane, a dodatkowo mało przejmujemy się tym, co jest wokół – śnimy pogodnie i miło. Treść marzeń zależy od zabarwienia naszej egzystencji. Na pozostałe 10% składają się sny symboliczne. Już ponad 100 lat temu, twórca psychoanalizy, Zygmunt Freud, nazwał je królewską drogą do podświadomości. Uważał, że marzenia senne są odbiciem ukrytych w niej treści. Tylko, że zwykle w podświadomości upychamy te rzeczy, o których nie chcemy pamiętać – tłumaczy dr Skalski. Są to przykre zdarzenia, kompleksy, konflikty, które by przeszkadzały w codziennym życiu. Dzięki wtłoczeniu ich do podświadomości, jesteśmy w stanie żyć ze spokojnym mózgiem. Chociaż te zadry są głęboko schowane, to jeśli jest ich wiele, mogą zacząć rzutować na nasze życie. Np. zaczynamy kogoś nie lubić, bo przypomina nam (podświadomie) osobę, która nas skrzywdziła w dzieciństwie.

Występowanie dolegliwości nerwicowych powiązano z zawartością podświadomości już około 100 lat temu. Człowiek dlatego nabawia się różnych lęków i poddaje przykrym stanom psychicznym, że podświadomość zaczyna kierować jego postępowaniem. Według założeń psychoanalityków, najlepszą metodą wyleczenia pacjenta, jest dotarcie do tych cierni. Można tego dokonać przez analizę marzeń sennych. Uśpiony mózg pracuje (w sensie anatomicznym) na częściach, które pozwalają mu korzystać z magazynów pamięci i wydobywać to, co dawno z niej wymazaliśmy. Sięgać do podświadomości, która w ciągu dnia jest przed nami zamknięta. Kompleksy i zahamowania dochodzące do głosu w snach, robią to zawsze w sposób pośredni, symboliczny, zamaskowany. Ten zniekształcony przekaz starają się rozszyfrować psychoanalitycy (przy pomocy języka symboli), aby dotrzeć do prawdziwej przyczyny problemów pacjenta.

Osobiście uważam – konstatuje dr Skalski – że każdy człowiek ma swoją własną symbolikę. Pojawiająca się we śnie studnia, kamienna pustynia, własny pogrzeb czy uczucie niemocy dla każdego z nas będą oznaczały co innego. Tak samo jak w życiu codziennym. Są ludzie, którzy panicznie boją się cmentarza, a dla innych jest on ulubionym miejscem spacerów, ze względu na panującą tam ciszę i spokój. Obraz czy utwór muzyczny jednych zachwyca, a drudzy wręcz go nie znoszą. Dlatego rozwikłaniem marzeń sennych – dodaje dr Skalski – zajmuję się tylko w kontekście konkretnego pacjenta. Jeśli dużo z nim rozmawiam, znam jego osobowość, życie, zaburzoną emocjonalność np. depresją czy lękami, to wiem, że marzenia senne, które się pojawią, ewidentnie wpiszę w jego problemy. Mam np. pacjentkę z depresją, która zamartwia się ożenkiem syna, uważając, że go traci. Na pewno w jej marzeniach sennych pojawią się symbole związane z utratą dziecka. Ale to będzie jej indywidualna symbolika, której nie należy uogólniać. Dlatego pojawiające się czasem w kobiecej prasie opisy, że ciemna woda we śnie oznacza nieszczęście, a wszy – pieniądze, są tylko dziennikarską zabawą czy próbą skomponowania „współczesnego sennika”.

Prześpij się z problemem

Nie śpimy po to, aby śnić – tłumaczy dr Skalski. Sen klasyczny w fazie NO REM jest niezwykle istotny dla zdrowia fizycznego człowieka. Wyłączenie aktywności mózgu i ciała w ciągu kilku nocnych godzin jest niezbędne dla ich regeneracji. Większość mięśni jest wtedy rozluźniona i ciało odpoczywa. Fale wysyłane przez mózg także stają się coraz wolniejsze. Medycyna stwierdziła korelację między snem głębokim, a wydzielaniem hormonu wzrostu. Miały więc rację nasze babcie mówiąc: „śpij dobrze, będziesz duży”, gdyż impuls do rośnięcia organizm otrzymuje głównie we śnie.

Prawdziwe są też stwierdzenia dermatologów, że uroda przychodzi nocą. Najefektywniej w czasie snu przebiega podział i namnażanie się komórek, czyli proces odnowy. Zadrapania na ręce czy otarcia kolana po dobrze przespanej nocy stają się mniej widoczne, gdyż skóra zostaje wtedy regenerowana.

Terapeutyczna rola snu powoduje, że organizm domaga się jego większej ilości w czasie dojrzewania, ciąży, rekonwalescencji czy po dużym wysiłku fizycznym. Dlatego też ludzi po ciężkich urazach wprowadza się w tzw. śpiączkę farmakologiczną. Nie ma ona wiele wspólnego ze snem prawdziwym, ale tak jak on jest stanem zmniejszania aktywności organizmu, aby go utrzymać przy życiu.

Faza REM, uważana przez część naukowców za atawizm, pierwotną formę snu, jest wykorzystywana przez organizm do celów rozwojowych. Dlatego u noworodka zajmuje aż 50% przespanego czasu. Niemowlęctwo to okres intensywnego rozwoju mózgu, układu nerwowego i wszystkich narządów ciała. Pomimo tej dynamiki wzrostu maleństwo mało się rusza, nie potrzebuje więc regeneracji fizycznej i jego klasyczny sen może trwać krócej. U ludzi dorosłych – wyjaśnia dr Skalski – bardzo wyraźnie podkreślona jest rola snu paradoksalnego w uczeniu się i utrwalaniu pamięci, przenoszeniu informacji do magazynów pamięci trwałej.

Niektórzy badacze uważają, że nabycie umiejętności utrwalania pamięci przez mózg ssaków w czasie snu, stało się ogromną zdobyczą cywilizacyjną. Dzięki temu umysł człowieka był w stanie zdominować cały świat, bo śpiąc szybciej się uczył.

Jest mnóstwo przykładów, że sen REM przyniósł rozwiązanie zmagań naukowych, chociażby przyczynił się do wynalezienia układu okresowego pierwiastków. Człowiek intensywnie nad czymś myślał, nie mogąc do końca tych klocków poukładać, a sen paradoksalny ładnie mu je uporządkował, pozbywając się rzeczy zbędnych. Stąd potoczne określenie: „jak masz problem, to się z nim prześpij”.

Zwolennicy koncepcji umiejętności przyswajania informacji i utrwalania pamięci uważają, że marzenie senne jest produktem ubocznym, rodzajem śmietnika. Z informacji, które człowiek nabył w ciągu dnia, część jest pakowana do określonych szuflad, reszta wyrzucana. To, co zostaje usuwane, potrafi się nam przyśnić. Już przed wiekami Arystoteles zabrnął tą ścieżką jeszcze dalej, porównując rojenia senne do mentalnej defekacji.

Myślę – podsumowuje dr Skalski – że nauka tropiąc senne szaleństwa rozwiąże jeszcze wiele zagadek, którymi co noc raczy nas stan uśpienia.

POKAŻ