Centrum wiedzy

Poskromić raka

Coraz częściej udaje się raka zaleczyć lub wyleczyć. Naukowcy poznali bowiem mechanizmy wywołujące tę chorobę. Teraz szukają sposobów, by pomóc ludziom, którzy żyją „po raku”.

Prasa kolorowa nieustannie donosi o kolejnych znanych osobach niszczonych przez raka. W ciągu ostatnich kilku lat w świetle reflektorów odchodzili Andrzej Grubba, słynny tenisista stołowy, artyści Czesław Niemen i Jacek Kaczmarski czy dziennikarz TVN Marcin Pawłowski. Wszyscy silni, odważni, nietuzinkowi. Wydawać by się mogło, że ich upór, wola walki i dostęp do najnowszych terapii pozwolą im pokonać nowotwór. Niestety, ten okazał się sprytniejszy. Każda taka śmierć wywołuje przygnębienie wśród chorych na raka. „Skoro im się nie udało, to ja zwykły śmiertelnik, tym bardziej jestem skazany na przegraną”, mawiają pacjenci oddziałów onkologicznych. Wielu poddaje się chorobie, ale na szczęście jeszcze więcej mimo wszystko walczy. I wygrywa. Bo wbrew pozorom, postęp w onkologii jest dziś ogromny. Dzięki nowym lekom (w ostatnich pięciu latach odkryto ich więcej niż w poprzednich piętnastu) przeżywa coraz więcej osób dotkniętych nowotworem. W USA pacjentów, którzy zaleczyli lub wyleczyli nowotwór żyje 25 milionów, w Polsce – 400 tysięcy.

Broń ściśle celowana

A to dopiero początek. Nowych leków i metod uniknięcia raka będzie coraz więcej, bo uczonym udało się rozpoznać przeciwnika. Znaleziono przyczyny choroby, zidentyfikowano wiele genów i szlaków przesyłania sygnałów do jądra komórki dających jej znać, by się dzieliła. Oczywiście, naukowcy nie odkryli jeszcze wszystkich tajemnic nowotworów, ale bez wątpienia są na dobrej drodze. Dzięki ich badaniom lekarze nie uderzają już we wroga na oślep, wszelką bronią, jaką mają pod ręką, tylko precyzyjnie mierzą w sam środek celu.

Wraz z nowymi terapiami pojawił się jednak kolejny problem. Przybywa ludzi, którzy przeszli długie i męczące leczenie, a teraz próbują się odnaleźć w nowej rzeczywistości. Dlatego dziś jednym z najważniejszych problemów w onkologii jest pomoc dla tych pacjentów. Dyskusja o tym, jak rozwiązać ich kłopoty, zdominowała tegoroczne spotkanie Amerykańskiego Towarzystwa Onkologii Klinicznej (ASCO), które odbyło się na początku czerwca w Atlancie. Niestety, na razie specjaliści nie bardzo wiedzą, jak sobie z problemem poradzić. Zacznijmy jednak od dobrych wiadomości. A te mamy dla chorych na raka nerki. Właśnie opracowano dla nich pierwsze od 20 lat terapie. Jedną z bardziej obiecujących jest leczenie temsirolimusem (nazwa handlowa torisel). Preparat podawano pacjentom w bardzo ciężkim stanie. Wszyscy żyli średnio 11 miesięcy. To ponad trzy miesiące dłużej niż chorzy, którzy dostawali interferon, czyli standardową terapię. To jednak zbyt mały sukces. Dlatego w testach są kolejne nowe leki. Sunitinib (sutent) zmniejsza guz lub powstrzymuje jego wzrost u chorych, którym dotychczasowe leczenie nie dało żadnego efektu.

Nowe leki przygotowano też dla chorych na raka piersi. Lapatinib (nazwa handlowa – tykerb) przeznaczony jest dla kobiet, u których doszło do przerzutów. Preparat hamuje rozwój raka przez zablokowanie dwóch enzymów kinazy tyrozynowej, kierujących wzrostem komórek nowotworowych. Wyniki leczenia za jego pomocą były na tyle rewelacyjne, że naukowcy przerwali badanie kliniczne i nowy medykament podali wszystkim pacjentkom biorącym w nich udział.

Trwają prace nad nowymi lekami dotyczącymi nowotworów głowy i szyi, chłoniaka nieziarniczego, raka prostaty, przewlekłej białaczki limfatycznej. Pierwsze wyniki, przedstawione na tegorocznym ASCO, dają nadzieję na kolejne skuteczne terapie.

Chemia dla seniora

Chorych po leczeniu nowotworowym będzie przybywać z jeszcze jednego powodu. Najnowsze badania wykazały, że nawet starsi ludzie, wbrew dotychczasowym poglądom, mogą przyjmować chemioterapię. – Lekarze boją się przepisywać chemię ludziom starszym, bo mają oni liczne inne choroby, które mogą komplikować leczenie. Ale nasze badanie wykazało, że ich obawy są często bezpodstawne – mówi dr Carmela Pepe z Princess Margaret Hospital w Kanadzie. Już wiadomo, że chemię opłaca się np. podawać pacjentom po operacji raka płuc. W badaniu, które przeprowadził National Cancer Institute w Kanadzie, wzięło udział 327 osób poniżej 65. roku życia i 155 chorych, którzy skończyli już 65 lat. Aż dwie trzecie osób z grupy seniorów odniosło korzyść z terapii, mimo że dostawały mniejsze dawki chemii niż młodsi. Lekarze nie zanotowali jednocześnie różnic w liczbie hospitalizacji lub innej pomocy medycznej dla obu grup.

Naukowcy próbują też poznać i zrozumieć problemy fizyczne i psychiczne nękające chorych z nowotworami. Wiadomo, że do końca swych dni muszą być traktowani jak pacjenci wysokiego ryzyka. Bo jeśli nowotwór już raz im się przytrafił, oznacza to, że ich organizm z niejasnych na razie powodów jest na tę chorobę podatny. Wiadomo też, że leczenie, jakie musieli przejść, osłabia inne narządy. Zaburza na przykład pracę serca i układu odpornościowego. Chorzy po nowotworach muszą więc być pod stałą kontrolą lekarzy różnych specjalności, a także psychologów. – Bo rak to choroba przewlekła. I choć większość chorych z nowotworem nie musi przyjmować każdego dnia leków, jak to robią na przykład pacjenci z nadciśnieniem lub cukrzycą, nie znaczy, że są zdrowi, a rak poszedł sobie precz – mówi prof. Patricia Ganz z University of California w Los Angeles.

Choroba całej rodziny

Rak ma ogromny wpływ na wszystkich jej członków po kolei: * partnera i rodzeństwo, bo ci najczęściej opiekują się chorym; * rodziców mających poczucie winy, że nie ochronili swojego dziecka przed chorobą; * dzieci, które boją się przyszłości. Nie wiedzą, co się z nimi stanie, gdy zabraknie mamy lub taty. Zazwyczaj wszyscy próbują pomóc w terapii. Wśród tych, którzy wraz z chorym angażują się w leczenie, musi znaleźć się także lekarz. Badania wykazały, że nie może on być przyjacielem pacjenta. Musi bowiem bez emocji podejmować decyzje o terapii. Kontakty powinny być jednak na tyle przyjazne, by chory i jego rodzina wiedzieli, że drzwi są otwarte, mur zburzony, a na pomoc mogą liczyć w każdej chwili. By jednak pacjent chciał się leczyć, a potem wrócić do normalnego życia, trzeba zadbać o jego samopoczucie. Na pytanie, jak mu można pomóc, spróbowali odpowiedzieć uczeni z University of California w Los Angeles. Badanie, jakie przeprowadzili, wykazało, że lek stosowany na bezsenność – modafinil, poprawia samopoczucie chorym z rakiem mózgu. Zwiększa ich możliwości poznawcze i zmniejsza zmęczenie. Wybrano modafinil, bo jest on od lat stosowany jako terapia uzupełniająca w leczeniu depresji. Przepisują go lekarze próbujący poprawić nastrój chorym ze stwardnieniem rozsianym, Parkinsonem, udarem czy zakażeniem HIV. Teoretycznie powinien więc pomóc też przy innych chorobach atakujących mózg. By mieć jednak tę pewność, do badania zaproszono 30 pacjentów z różnymi odmianami raka mózgu, którzy mieli kłopoty z koncentracją, zapamiętywaniem i czuli zmęczenie. Wszyscy przeszli operację neurologiczną oraz radio- i chemioterapię. Badani już po kilku tygodniach zażywania leku lepiej wypadali w testach poznawczych niż przed kuracją.

Chorym na nowotwór pomaga też joga. Jej skuteczność po raz pierwszy wykazał dr Lorenzo Cohen z Anderson Cancer Center. – Ponieważ joga wpływa zarówno na ciało, jak i umysł, postawiliśmy hipotezę, że ćwiczące kobiety mogą odnieść pożytek emocjonalny i fizyczny. Badania potwierdziły nasze założenie – mówi autor badania, dr Cohen. Podczas spotkań panie miały zajęcia z gimnastyki rozciągającej ciało, ćwiczenia oddechowe i inne techniki relaksacyjne. Kursy odbywały się dwa razy w tygodniu, równolegle z radioterapią. Część kobiet stanowiła tak zwaną grupę kontrolną – nie miała jogi, tylko czysto medyczne terapie. Pacjentki oceniały swoje samopoczucie po zakończeniu leczenia. Panie, które chodziły na jogę, zdecydowanie lepiej się czuły, były sprawniejsze fizycznie, mniej zmęczone, miały też mniejsze kłopoty z bezsennością. – Czy to jest joga, czy inny rodzaj ćwiczeń fizyczno-umysłowych, nasze badanie pokazuje, że zajęcia takie pozytywnie wpływają na jakość życia chorych – mówi dr Cohen.

Może zatem wraz z lekami pacjenci z nowotworem powinni dostawać skierowanie na ćwiczenia relaksujące? Wiele na to wskazuje. Bo rak nie lubi, gdy mamy dobry nastrój. Wtedy gorzej się rozwija, dzięki czemu łatwiej go pokonać. A o to przecież chodzi.

POKAŻ