Centrum wiedzy

Gdybym był bogaty...

To słowa Tewje Mleczarza, bohatera musicalu Skrzypek na dachu. W jego śpiewie słychać pragnienie, pożądanie, tęsknotę wielu ludzi. Marzenia o bogactwie drzemią bowiem w większości z nas. Życzymy go sobie przy różnych okazjach, chociażby Nowym Roku. Oprócz zdrowia, szczęścia, mówimy wtedy o pomyślności finansowej, która mogłaby poprawić zwykle nie w pełni udane życie. Sylwestrowa noc ma bowiem tyle magii, że dodaje sił, by choć na chwilę, w myślach, zagrać o siebie. Bo któż nie chciałby być zamożny? Jakie więc cechy człowieka sprawiają, że nielicznym to się udaje, a większość nie radzi sobie finansowo.

Sezamie otwórz się

Pytania o źródło ludzkiego bogactwa pojawiają się późno w różnych dziedzinach nauki – socjologii, psychologii, historii. Może dlatego, że przez całe stulecia (do czasów rewolucji przemysłowej i kapitalizmu) decydowało o nim pochodzenie, a nie indywidualne cechy człowieka. Na stosunku do bogactwa odcisnęło też swe piętno chrześcijaństwo ceniące ubóstwo. Oczywiście kościół nie odrzucał ziemskiego sukcesu, a ludzie chcieli się dorabiać. Wbrew przekonaniu pokutującemu do dziś, że los został zapisany w gwiazdach, rządzi nami wszechpotężna siła i nie mamy praktycznie wpływu na rzeczywistość. Co więc trzeba mieć w sobie, aby dostać się do Sezamu? W bajce braci Grimm o Alibabie i czterdziestu rozbójnikach rozumie to tylko główny bohater. Kiedy znajduje skarb i wchodzi do jaskini oszołamia go piękno klejnotów, które dla niego tańczą i śpiewają. Zachwycił się nimi, ale nie został ich niewolnikiem. Wziął tylko trochę, nie pozwalając zawładnąć sobą uczuciu chciwości. Jego brat Kasim nie patrzył na urodę złota i brylantów, tylko napychał worki. Oddał się w niewolę bogactwu i zginął, gdyż Sezam go posiadł. Przesłanie tej baśni potwierdzają dzisiejsi znawcy rynku i duszy człowieka. Uważają, że najsprawniej bogacą się ci, dla których pieniądze nie są celem samym w sobie. Motywem, który wróży powodzenie finansowe, jest chęć niezależności (po prostej kalkulacji uniknięcia bezrobocia). Pieniądze służą do kupowania tego, co nam potrzebne, by wspierać własny rozwój i zainteresowania. Przedsiębiorca, który tak myśli, zwykle jest twórczy, kreatywny. Biznes to dla niego wyzwanie rzucone wyobraźni, zajęcie dające mu możliwość wcielenia w życie pomysłów, ulepszania, rozwiązywania problemów, w myśl zasady: „wszyscy myślą, że nie można tego zrobić, a ja udowodnię, że jest inaczej”. Ważna jest tu także intuicja. To trzecie oko, szósty zmysł, wewnętrzny radar, nakaz wpływający na ludzkie działania. Podobno wszyscy przychodzimy z nim na świat, tylko nie wszyscy potrafią z niego korzystać. Stąd jedni są głusi na podszepty duszy, a inni głośno słyszą głos wewnętrznego suflera. W biznesie pozwala on przewidzieć, czy dany interes się uda. Pomaga przeczuć prawdopodobieństwo wygranej, zatrudnić odpowiednich pracowników, uniknąć kłopotów. Biznesmen odnoszący sukces finansowy musi też być obdarzony w pewnym sensie duszą hazardzisty. Aby być bogatym, nie wystarczy chcieć zarobić, przede wszystkim nie trzeba bać się stracić. Nie wolno poddawać się strachowi.

To się musi udać

Boimy się niepowodzeń i podejmowania wyzwań. Kiedy małemu chłopczykowi brakuje odwagi, aby zrobić fikołka (może rodzice drżąc o dziecko wpoili mu ten strach?), to zwykle jest to pomieszanie bojaźni przed ćwiczeniem gimnastycznym z lękiem przed niepowodzeniem i kpinami rówieśników. Jeśli pod tą presją wykona przewrót niezgrabnie, utwierdzi się, że jest łamagą. Potem będzie unikał jazdy na rowerze, nartach lub łyżwach, co spowoduje jego kiepską sprawność fizyczną. Nabierze więc przekonania, że jest antytalentem. A wszystko zaczęło się od niewinnego fikołka, który był w zasięgu możliwości. Jedna porażka uruchamia lawinę klęsk, a każdy dzień dorzuca kamyczek do podobnych doświadczeń. Brak nam wiary we własne możliwości i spotykają nas niepowodzenia. Na tym polegają samospełniające się przepowiednie. Po prostu dostajemy to, czego się spodziewamy. Zadręczając się chorobą, ściągamy ją na siebie. Natomiast, gdy spodziewamy się sukcesu, istnieje większa szansa, że go otrzymamy. Ufając własnym zdolnościom, otwieramy sobie drogę do kariery. Zawsze tam, gdzie coś choć trochę zależy od nas, lepiej nastawiać się na dobry obrót spraw, np. Leonardo da Vinci jako mały chłopiec ogłaszał, iż pewnego dnia zostanie jednym, z największych artystów, cenionych przez królów i księżniczki. Kilkuletni Napoleon spędzał długie godziny podbijając w myślach Europę. Zaś Thomas Edison zapytany, jak się czuje po nieudanych próbach wynalezienia żarówki elektrycznej, ze spokojem odpowiadał, że nie były one stracone. Wynalazł bowiem tysiąc sposobów, jak nie należy żarówki wytwarzać. Wierzył święcie, że w końcu to się musi udać. I udało się nie tylko z żarówką, ale też z udoskonaleniem telefonu, wybudowaniem pierwszej w świecie elektrowni, akumulatorem. W rezultacie ten wytrwały, pracowity optymista został właścicielem wielu przedsiębiorstw w Stanach Zjednoczonych i Europie.

Pieniądze jak narkotyk

Choć przysłowie mówi, że pieniądze szczęścia nie dają, to szczęście może je przynieść. Badania naukowe i zwykłe doświadczenia życiowe pokazują, że ludzie zamożni są bardziej zadowoleni z życia niż biedni. Bogactwu sprzyja ogólny dobrostan psychiczny. Amerykański psycholog Martin E.P. Seligman opublikował wyniki badań nad związkiem między poczuciem szczęścia a sukcesem materialnym, które istnienie takiej zależności potwierdzają jednoznacznie. Uważa on, że szczęście i optymizm są pożytecznym dodatkiem do mądrości, narzędziem pozwalającym osiągnąć cel, który sobie stawiamy. Pozwalają też lepiej obchodzić się z pieniędzmi. Ludzie „dobrze zaprogramowani” zazwyczaj znają swoje mocne strony. Mają poczucie własnej wartości i nie traktują pieniędzy jako czegoś, za co można sobie kupić dobre relacje z najbliższymi, miłość, szacunek, prestiż, choć w powszechnym przekonaniu bogactwo jest źródłem władzy i siły. Dla niespełnionych, nieszczęśliwych, cierpiących na niedostatek uczuć, pieniądze stają się nadmiernie ważnym fetyszem, narkotykiem. Często nie wahają się zdobywać ich w konflikcie z prawem, zwykle też nie potrafią powiedzieć sobie: „dość”. Są to na ogół osoby zaniedbywane w dzieciństwie, które nie doznawały miłości i nie dostawały prezentów. Teraz tę dziurę, którą noszą od początku swego życia, starają się zapchać skarbami. Mają one być plastrami na psychiczne rany. Kupując bez umiaru samochody, mieszkania, jachty lub biżuterię, chcą zrekompensować, może zagłuszyć, ból dzieciństwa. Bogactwa nigdy im jednak nie wystarcza, gdyż ta dziura w duszy jest bez dna. Nie radzą sobie też często z dużymi pieniędzmi ludzie, którym one „spadły z nieba”, np. wygrali je w kumulacji totolotka. Nagle wydaje im się, że stać ich, na Bóg wie co, i że już nigdy nie będą musieli żyć oszczędnie. Część z nich biesiaduje latami przy stole nieustannie zastawionym, jak u cioci na imieninach. Kończy się to często otyłością, chorobami serca i wątroby. Na drugim biegunie są ci, którzy wygrane pieniądze trzymają w banku nie ruszając ich. Czerpią satysfakcję z myśli, że przecież gdyby chcieli, to mogliby sobie kupić to i tamto.

Mądry przed szkodą

Niestety, świat, w którym przyszło nam żyć, coraz bardziej kręci się wokół pieniądza. Stał się on bożkiem naszego wieku. W kulturze konsumpcyjnej brak dobrej pracy, zasobnego konta i nowego samochodu sprawia, że czujemy się gorsi. Nasze życie zaczyna więc być nieustanną gonitwą za banknotami, w której zaharowujemy się na śmierć, chodzimy do psychoterapeutów i źle sypiamy. Coraz więcej (szczególnie młodych ludzi) zamiast troszczyć się o wewnętrzne poczucie wartości, poświęcać uwagę rodzinie, uczestniczyć w społecznej grupie, która uczy, wspiera, chroni – całą energię i nadzieję pokłada w pieniądzu. System wartości wielu rodzin bywa tak zachwiany, że coraz więcej dzieci nabiera przekonania, iż nie ma sprawy ważniejszej od pieniędzy. Jaki wybór mają ich rodzice? Albo poświęcą czas pociechom oraz własnym zainteresowaniom, i nie będą mieli, czym zapłacić rachunków, albo wezmą udział w „wyścigu szczurów”. Staną się umęczonymi pracoholikami, pędzącymi jednokierunkową uliczką sukcesu finansowego. Tylko, że wyścig nie jest naturalnym sposobem szczurzego życia. To ludzie, badając mechanizmy uczenia się zwierząt, wpuszczali je do labiryntów i obserwowali, jak szybko znajdą drogę do jedzenia, biegając w kółko. Nas jednak nikt nie wpędza do labiryntu, wchodzimy do niego sami, nie dochowując wierności naszym najgłębszym potrzebom. Może nadzieja w tych, którzy zechcą być mądrzy przed szkodą? To im przypomnę dialog z książki Erica Schmitta „Pan Ibrahim i kwiaty Koranu”: – Dlaczego mam się uśmiechać? Przecież uśmiech jest dla ludzi szczęśliwych i bogatych. Nie stać mnie na niego. – Nie, uśmiech nie jest dla ludzi szczęśliwych, on czyni ich szczęśliwymi.

Historia pieniądza

Podstawowym środkiem płatniczym kultur pierwotnych była wymiana: towar za towar. Pieniądzem stawały się skóry, sól, bydło. Monety wynaleziono w VII wieku p.n.e. na terenie dzisiejszej Grecji. Pierwsze pieniądze papierowe pojawiły się w Szwecji (1665 rok). Obecnie na świecie używamy 180 walut. Wśród nich największe znaczenie mają: dolary amerykańskie, funty brytyjskie, franki szwajcarskie, jeny japońskie. Najmłodszym dzieckiem pieniądza jest euro. W XX stuleciu pojawił się też pieniądz plastikowy, czyli karty kredytowe, coraz powszechniej używane.

POKAŻ