Zaczął się więc okres stosowania diet – tych polecanych przez koleżanki, z czasopism oraz tych, które wymagały stosowania różnego rodzaju suplementów diety. Na nic się zdały one wszystkie.
Nie podobałam się sobie
Nie akceptowałam siebie, niechętnie ubierałam obcisłe bluzki, a włożenie stroju kąpielowego w czasie wakacji było dla mnie katorgą! Wszystko to trwało do momentu, kiedy zobaczyłam znajomą odchudzoną o 8 kg. Efektem jej pracy zachwycony był mój mąż, ja natomiast zdruzgotana. Dieta , która okazała się taka skuteczna była po prostu nie do zniesienia – głodówkowa, inaczej bym jej nie nazwała – rano kawa, potem jogurt, jabłko... Zupełnie nieskuteczna - przecież i taką przerabiałam!
Przypadkowe spotkanie wpłynęło na zmianę decyzji, znowu postanowiłam spróbować
Wtedy natrafiłam na Panią Justynę. Zupełnie przypadkiem, bo na maratonie Zumby, na którym wygrałam zaproszenie na bezpłatna konsultację. Nie od razu uwierzyłam w słowa i moc diety, jaką miała przygotować mi Pani Justyna. Miałam mieszane uczucia, nie chciałam robić sobie zbędnej nadziei. Wzbudziła we mnie jednak zaufanie, opowiedziałam jej więc wszystko jak na spowiedzi, nie obyło się bez łez. Cierpliwość i zrozumienie Pani Justyny były właśnie tym czego potrzebowałam najbardziej. Ciepłe słowa osoby zupełnie mi nieznanej pozwoliły uwierzyć we własne możliwości.
Początki diety wcale nie były łatwe, a Pani Justyna nieustannie mnie wpierała
Później było wydanie programu żywieniowego, wszelkich wskazówek dotyczących zdrowego żywienia. Początki wcale nie były łatwe. Wielka rewolucja w życiu, natomiast fakt, że posiłki były po prostu smaczne, dobrane do moich upodobań kulinarnych – cieszyło najbardziej. Oprócz tego w końcu zniknął głód, który tak często mi doskwierał. Warto zaznaczyć, że dietę rozpoczęłam w grudniu – dość nieszczęśliwie, bo, szybko dopadło mnie „załamanie” – zbliżały się bowiem Święta Bożego Narodzenia, na które (z racji zawodu) miałam przygotować całą masę pierników, ciast i innych. Wtedy też poczułam moc słów oraz wsparcie Pani Justyny, które pomogły przetrwać trudny czas. Potem było już tylko lepiej – cieszyłyśmy się z Panią dietetyk każdym kolejnym pomiarem, kilogramem. Tak jest do dzisiaj.
Spełniłam swoje marzenie, jestem lżejsza i szczęśliwa
Dziś jestem szczęśliwa i dumna z siebie, bo nie tylko wymieniłam garderobę na kilka rozmiarów mniejszą, ale jestem wzorem do naśladowania dla swoich dzieci. Mimo porażek i ciężkich chwil – spełniłam marzenie! A moje dzieci i mąż zdecydowali, że będą jadać równie dobrze jak ja, gotuję więc wszystko z radością i uśmiechem na twarzy dla całej rodziny. Jestem szczęśliwsza o tyle bardziej, o ile szczuplejsza – jest mnie mniej o 4 rozmiary, o ponad 20 kilogramów oraz po 20 centymetrów w obwodach talii, pasa i ud.