Historie sukcesów

Historie sukcesów

W rok straciłem ponad 50 kg masy ciała!

Z nadwagą problem miałem zawsze. W szkole średniej poradziłem sobie za pomocą  ćwiczeń na siłowni i dietą głodówkową (1000kcal), niestety waga po paru latach wróciła z nawiązką. Później stosowałem tę dietę kilkukrotnie jako jedyną nadzieję na zrzucenie wagi. Czasami udawało się wytrwać, czasami nie. Zawsze jednak kończyło się efektem jo-jo. W zeszłym roku, jak to zwykle bywa w styczniu postanowiłem, że spróbuję znowu. Nie jadłem chleba, makaronu, ziemniaków (myślałem, że na tym to polega), nie używałem tłuszczu, nie jadłem też warzyw bo przecież nie lubię, to po co mam jeść! Dietę oparłem głównie o mięso i jajka, nie wiem co ja wtedy miałem w głowie!?

Artur
Osiągnięty cel: -60kg

Wszystko za sprawą ukochanej żony

Do Pani Justyny trafiłem dzięki kochanej żonie, która non stop prosiła : "Poszukaj dietetyka. Idź do dietetyka... ". No dobra... dla świętego spokoju poszedłem. "Teraz to dopiero będzie męczarnia" myślałem. Ledwo przekroczyłem próg poradni zacząłem się chwalić: "Przez ostatni miesiąc schudłem 10kg na diecie 1000kcal." Pani Justyna wytrzeszczyła oczy, a zarazem posmutniała: "Wytrzyma Pan 3 miesiące i rzuci się na jedzenie!". No tak. Racja. Zawsze tak było. Więc co robić?
Musiałem szczegółowo opisać co i o której godzinie dotychczas jadłem. Ważenie, pomiar składu ciała. Moje kości ważą tylko 4,4kg! "Argument o grubych kościach już nie działa" pomyślałem. Tydzień oczekiwania i miałem w rękach całą analizę siebie, błędów jakie popełniałem i rady na przyszłość. oprócz tego książkę z rozpisaną dietą na 2 tygodnie. Przepisy szczegółowe co i jak przyrządzić, czy marchewkę pokroić w paski czy w kostkę, czy na oleju smażyć, czy wypić go osobno. Na początku miałem niemały problem, żeby to wszystko zjeść ze względu na wcześniej stosowaną dietę, ale po kilku dniach było już OK. Po tygodniu postanowiłem sprawdzić wagę. 1,5kg! Jedząc do syta? Do tego poczułem jakby zastrzyk energii, nie mogłem usiedzieć na miejscu, po prostu jakby ktoś zaaplikował mi adrenalinę.

Pyszne jedzenie i lepsze samopoczucie

Trochę dziwnie czułem się wychodząc rano  z domu z torbą pełną jedzenia (cała torba żarcia - to dlatego tak wygląda!), ale przywykłem do tego. Nie mogłem uwierzyć kiedy pierwszy raz po bardzo długim czasie zapiąłem spodnie nie uszyte na miarę, tylko kupione po prostu w sklepie! Lubię chodzić po górach i jakie było moje zdziwienie  kiedy wchodząc na jedną z nich, odkryłem, że nie mam zadyszki, nawet specjalnie się nie męczę! Teraz po utracie ponad 50 kg (chcę zrzucić jeszcze 20) jestem po prostu szczęśliwy. Patrząc wstecz na przeżyty rok nie czuję znużenia dietą (co miesiąc mam nowy jadłospis), nie czekam kiedy się skończy, po prostu to jedzenie mi smakuje, mógłbym jeść tak całe życie. Czas mija a kilogramy lecą w dół. Znajomi z zazdrością patrzą jakie smakołyki zajadam i powtarzają: "To jest dieta? Też tak chcę!" Zmieniłem nawyki żywieniowe, a ze mną cała rodzina. Dzieci nie wyobrażają sobie już śniadania bez pysznej owsianki z bananem (muszę pilnować, żeby mi nie zjadły). Zmienił mi się smak, polubiłem warzywa (uwielbiam sałatę :) ), żałuję tylko, że wcześniej nie zwróciłem się do specjalisty i katowałem się bezsensowną głodówką.

 

Wypowiedź dietetyka prowadzącego
- Justyna Cieślica

Trudno jest opisać co poczułam kiedy pan Artur zjawił się w poradni po raz pierwszy. Byłam jednocześnie niespokojna czy sobie poradzimy, ale przede wszystkim smutna. Najzwyczajniej w świecie było mi żal Pana Artura, bo wydawał się być bardzo sympatyczny, a tusza, którą przybrał powodowała, że był wycofany, bardzo niepewny siebie. ... więcej

Trudno jest opisać co poczułam kiedy pan Artur zjawił się w poradni po raz pierwszy. Byłam jednocześnie niespokojna czy sobie poradzimy, ale przede wszystkim smutna. Najzwyczajniej w świecie było mi żal Pana Artura, bo wydawał się być bardzo sympatyczny, a tusza, którą przybrał powodowała, że był wycofany, bardzo niepewny siebie. To się później zmieniło. Z każdym miesiącem – a o nieregularności wizyt kontrolnych nie było mowy! – było tylko lepiej. Pierwsze uśmiechy, łzy wzruszenia czy moje, czy Pana Artura…  Fantastyczna współpraca z człowiekiem, który przeorganizował swoje życie. Od roku jada regularnie, duże porcje i najważniejsze – bardzo zdrowo, do czego nie trzeba było Pana Artura przekonywać! Wielkie gratulacje i ukłony, dla mnie praca z Panem Arturem była i w dalszym ciągu jest czystą przyjemnością i niemałym zaszczytem. Sporo odwagi, cierpliwości i wytrwałości! A przede wszystkim pozytywnego nastawienia do zmieniającej się rzeczywistości. Pan Artur utracił już prawie 60 kg masy ciała ( prawie 50 pod moim okiem!), w tym prawie 50 kg tkanki tłuszczowej i ponad 40 cm w obwodzie pasa… Gratulacje!!

zwiń

Telefon:

Zapraszam do moich poradni:

Mój dietetyk
POKAŻ